Tekst powstał na Karnawał Blogowy.
Prowodyrem 16 edycji jest Enc, a tutaj link do odpowiedniego tematu.
UWAGA: nie promuję jedynie słusznego sposobu grania, dzielę się jedynie doświadczeniami i przemyśleniami
Moja definicja scenariusza:
Konstrukcja pochłaniająca dużo (lub bardzo dużo) pracy, która może być zburzona w pierwszej godzinie sesji.
Przy czym “zburzona” nie oznacza sabotażu ze strony graczy. Po prostu zamiast zabijać barona warto się z nim sprzymierzyć (albo odwrotnie). Zamiast bronić wioski (w siedmiu :) ) przed bandytami może warto poczekać aż ją napadną, a potem zaatakować pijanych najeźdźców i nawiać z łupem. Nie mówiąc o tym szambelanie, podobno miał cenne informacje ale podobno krzywo popatrzył na czub “naszego” zabójcy trolli.
Żeby scenariusz się nie wywrócił łata się go w locie i stosuje różne zabiegi.
Najczęsciej występuje błystka. Wędkarz rzuca się rybie takie migające coś przed oczy żeby zachęcona chwyciła haczyk. Jak się nie uda rzuca się znowu. I znowu. Może tym razem chwyci. A jak chwyci to uda się dociągnąć do kolejnego punktu scenariusza. Różnica między wędkarstwem a erpegowaniem polega na tym, że częściej zmienia się błystkę.
W formie przynęty występują BN (o różnym stopniu wszechwiedzy) oraz wskazówki od MG w formie plotek, snów, wizji albo podświetlanych drogowskazów.
Najgorsze ze wszystkiego jest przeciąganie graczy przez scenar. Byle kopnąć akcję do kolejnego punktu. Tu już nie ma miejsca na subtelności.
Wiem to z doświadczenia - prowadziłem gotowce i pisałem własne “dzieła”. Troszeczkę się tego expa nazbierało.
Żeby nie było, że tylko narzekam. Są dobre scenariusze (nie mojego autorstwa). Można je prowadzić różnym ekipom i za każdym razem osiągnie się coś fajnego.Charakteryzują się tym, że mają lekką konstrukcję i “pozwalają” graczom na dużo swobody.
Jednak dla mnie rachunek jest prosty - szkoda mojego czasu na własne scenariusze.
Jednym z pierwszych RPG jakie trafiły w moje ręce było “Oko Yrrhedesa” i tam AS jasno opisał mistrzom gry co postacie graczy mogą zrobić na sesji:
“... mogą wyruszyć z naszego przykładowego rozdroża którąkolwiek z dróg, ba, mogą nie korzystać z żadnej drogi i pójść na przełaj przez las. Mogą zawrócić do miasteczka i wziąć udział w zawodach łuczniczych, albo zgłosić swoje kandydatury w wyborach na wójta. Mogą zrobić co zechcą.”
“I jak już powiedziano nikt i nic nie może pohamować ich (graczy) wyboru - ani MG ani scenariusz. W grach fabularnych z udziałem MG gracze w znacznym stopniu tworzą sami scenariusz, na podstawie którego gra się odbywa”
I te zdania mocno się we mnie wżarły. Tkwią w “moim RPG” do dziś.
Po co rozpisywać politykę portowego miasta jeśli gracze nie będą zainteresowani machlojkami i szwindlami “na górze” ale zachcą zaokrętować się do szemranej załogi (gdyż obejrzeli “Piratów z Karaibów”) ?
Postawiłem na improwizację.
Dobrze jeśli można się do niej przygotować (wiem że to brzmi dziwnie “przygotować się do improwizacji” - wyjaśnię to później).
Przygotowanie pochłania trochę czasu a nie zawsze można pozwolić sobie na takie luksusy. Bywa tak, że między stworzeniem postaci przez graczy a początkiem sesji mija 0 sekund (to co, gramy ?) i trzeba “szyć w locie”.
Przykłady z życia:
- zamierzamy grać w postapo, jeden z graczy rzuca hasło “pamiętacie taki film, co grali psią czaszką ?” no i już mamy ekipę - profesjonalny zespół graczy w psifutbol. Jeżdżą od miasta do miasta pokonując lokalne drużyny i marzą o wejściu do superligii.
Co udaje im się po męczących eliminacjach, by potem w wielkim stylu zdetronizować Mesjaszy Ołowiu i zdobyć puchar Hegemonii (Neuroshima była światem sesji). Kilka wsi, kilka boisk, kilka drużyn, powstałych przy pomocy graczy (FATE - deklaracje) a dało nam mnóstwo zabawy. Tak zwany prep zajął nam 10 minut + około kwadransa na stworzenie postaci.
- wpierwej dogadujemy się przez maila. Doskonale nam to poszło - chłopaki szykowali się na Eclipse Phase a ja na lekką spaceoperę. Gdy usiedliśmy wszyscy przy jednym stole uściśliliśmy założenia - spaceopera, gramy zgraną załogą statku przemytniczo-kupiecko-pirackiego (w zależności od potrzeb “rynku”) i tyle. W sumie nie wiedziałem nawet co chłopaki mają w ładowni. Do sesji trwającej przeszło 5 godzin przydały się nam stworzone na szybko 2 układy planetarne i tajemnicza stacja kosmiczna. Prep zajął nam jakieś pół godzinki.
Scenariusza w żadnym z tych przypadków nie stwierdzono, przygody były świetne, owszem - nieobliczalne, ale wolę się kombinować nad pomysłami i zagrywkami graczy niż nad przepychaniem ich z punktu B do punktu C.
“Szycie w locie” to dość ekstremalna forma przygody. MG musi się solidnie wysilić, żeby ogarniać to co “wytwarza” się na sesji a gracze muszą być kreatywni.
Optymalne rozwiązanie kwestji scenariusza (dla mnie):
Ustalamy w co gramy (Warhammer 2, no ten po Burzy Chaosu). Używam zmutowanego FATE3 więc sprawa jest prostsza - mogę żonglować światami przy niewielkich zmianach w mechanizmach gry. Postacie mają jakąś wspólną “oś” - te same cele, pochodzenie, doświadczenia albo zagrożenie. Taką “oś” mogą stworzyć gracze ale często bywa tak, że jest szybciej jeśli MG ją “narzuci” (podczas Burzy byliście w tym samym oddziale wojskowym).
Potem, przy pomocy MG następuje tworzenie i wzajemne powiązanie postaci. Gdy mamy sporo czasu przed sesją można je “wycyzelować” do połysku.
Mając już wypełnione karty można zaplanować atrakcje dla poszczególnych uczestników zabawy, przygotować smaczki i zahaczki, miejsca, BNów i “potwory”. Może nawet SotC’owy scenariusz (czyli centralne kółko + kilka strzałek :D ).
Czas jaki muszę poświęcić na przygotowanie jest nieporównywalnie mniejszy niż przy “tradycyjnym” scenariuszu.
Jak poprowadzić sesję na mikroscenariuszu ?
Trzeba oprzeć się na graczach i ich postaciach.
Gracze:
Daję graczom dużo władzy (limitowanej Punktami FATE/Losu). W mojej mutacji FATE stunt “It’s academic” jest darmowy i nie limituję jego użyć. Daje to całkiem sporo deklaracji (1-3, ale rekordzista wycisnął 6). Za ich pomocą gracze stają się współbudowniczymi scenariusza.
MG: no to dobra, szukając siostry Matyldy znajdujecie całkiem świeże ślady - rzucajta na percepcję lub tropienie, stopień trudności taki to a taki
Gracz A: to ja mam dwa dekle - jest ich pięciu, jeden z nich jest ranny
Gracz B: ja mam tylko jeden - była z nimi kobieta
Gracz C: ja mam dwie deklaracje - za nimi ruszył jakiś nieduży oddział, he he, zmutowany oddział
MG: to co idziecie tym tropem ?
I tym sposobem z kilku śladów w lesie i serii rzutów mamy całkiem fajny wątek. Kim są ci, którzy zostawili ślady, czego chcą mutanty (może nie tylko się najeść) i czy ta kobieta to faktycznie siostra Matyldy - tego wszyscy (łącznie z MG) dowiedzą się w dalszej części sesji. Wiecie może być jeszcze trochę deklaracji a MG ma wręcz obowiązek obracać je przeciwko graczom.
Podczas sesji do losowej generacji zdarzeń czy miejsc można używać tabelek, ale po co się męczyć z ich układaniem skoro gracze (zwłaszcza zaskoczeni) są znacznie lepsi.
Postacie:
Karty BG powinny mówić czego gracze chcą doświadczyć na sesji. FATE bardzo w tym pomaga - postacie są opisane frazami.
“Poszukiwany listem gończym” musi obawiać się łowców nagród, ale będzie cieszył się renomą (proporcjonalną do wysokości nagrody) w półświatku. “Agitator” albo “Władza w ręce ludu” może spowodować pomoc wieśniaków, uciśnionych przez imperialnego barona ale lepiej unikać tych, którzy chętnie umieszczą wroga Karla-Franza na końcu pętli (dla zasady lub nagrody). “Czarna owca klanu” na pewno spotka członków swej rodziny, może nawet będzie miała szansę oczyścić swoje imię. “Najlepszy łucznik Ostlandu” może wystartować w turnieju organizowanym przez elektora jako faworyt, lub też przyjąć wyzwanie elfich myśliwych. Może też być celem dla zabójców, gdyż wrogi elektor pragnie aby to jego człowiek wygrał turniej i jest gotów za to dużo zapłacić.
Tym sposobem gra krąży wokół postaci, co bardziej przykuwa uwagę graczy do sesji.
Podsumowanie: jestem MG i z tego punktu widzenia gotowe scenariusze mnie nie bawią, wolę tworzyć opowieść (nie chodzi o sztukę) wespół z graczami.
Polecam metodę TMK! Warta jest tej pracy i chyba składa się w większej części z pomysłów które wpadają Ci do głowy szybciej i dobrym dopasowaniem ich do przygody, ale czasem też można zaskoczyć MG ;) Tak że sobie z graczem nie poradzi. W tej metodzie trzeba się napracować nie mniej niż w przygodzie gotowej - bo trzeba być gotowym na wszystko!
OdpowiedzUsuńMy spouse and I absolutely love your blog and find almost all of your post's to be exactly what I'm looking for.
OdpowiedzUsuńDoes one offer guest writers to write content for you personally?
I wouldn't mind writing a post or elaborating on a lot of the subjects you write regarding here. Again, awesome blog!
Also visit my web blog ... golf gps with touch screen
Hi my family member! I want to say that this post is awesome, nice written and come with
OdpowiedzUsuńapproximately all significant infos. I'd like to peer more posts like this .
my webpage - Http://Foofara.Com/
This site was... how do I say it? Relevant!
OdpowiedzUsuń! Finally I have found something which helped me.
Many thanks!
My blog post - ecco golf shoes orlando fl