wtorek, 12 października 2010
KB RPG #14 - Religia w światach RPG
Religia w RPG ?
Skoro RPG mają w jakimś stopniu symulować znaną nam rzeczywistość to jak zasymulują subtelny wpływ (lub brak wpływu wg. deistów i ateistów) naszych rzeczywistych bogów/Boga ?
Autorzy robią co mogą :D
Sprowadza się to zwykle do rozdziału/dodatku z katalogiem dostępnych wierzeń.
Przeważnie jest to jakaś kalka ze znanych historii systemów politeistycznych.
Wybór jest szeroki, od ręki dostępni są: bóg wojny, bogini mądrości, jakaś matka natura, bóg półświatka no i istoty odpowiedzialne za zdrowie/śmierć. Oprócz tego oferowane są przystawki - egzotyczne kulty lub religijne małe-co-nieco dla nieludzi.
Bogowie niby mają jakieś wymagania i przykazania, których to powinni przestrzegać wierni.
Tutaj, podobno, zaczyna się rola graczy. W całej swojej “karierze” MG spotkałem jednego gracza, u którego odgrywanie człowieka głęboko religijnego nie ograniczało się do palenia heretyków i sporadycznych okrzyków “na Sigmara!”. Postać surowo trzymała się przykazań bóstwa w swoim “życiu”, nieustannie pouczała pozostałych w tematach etyczno-moralnych, stale indoktrynowała religijnie, a co gorsza uniemożliwiła kilka chytrych planów (Otrujemy go! Wynajmijmy złodzieja!). To nie była lubiana postać w drużynie.
No, dobra był jeszcze jeden przypadek - ale specyficzny (nie tylko dlatego, że cała drużyna była niezwykle “religijna”) - graliśmy w młotka “brzydkimi, złymi i zmutowanymi” - rany, ale się nasłuchałem “Khoooorne, krew dla boga krwi!”.
Zastanawia mnie jedno - skoro bogowie w RPG równie łatwo mogą obdarzyć kogoś błogosławieństwem jak i surową karą (od koszmarów, poprzez łupież i ślepotę po śmierć w mękach) - to dlaczego tak mało graczy deklaruje modlitwy, składa ofiary i idzie do boju z psalmem na ustach ?
Łatwo być ateistą w naszym świecie, gdzie Bóg rozlicza się z delikwentami dopiero po śmierci (o ile się rozlicza - opinie są podzielone). Nie wyobrażam sobie niewierzących w świecie, gdzie boskie istoty mogą usmażyć piorunem nieprawomyślnego osobnika w mgnieniu oka. Podobnie w światach gdzie na żywych jeszcze grzeszników czekają głodne demony - nie chcesz skończyć w wielkiej paszczy - módl się do (tu wstawić imię bożka) i przestrzegaj jego zasad wiary, bo to twoja jedyna ochrona. W takich światach łatwo poznać niewierzącego (lub kogoś o małej wierze) - dymi albo jest rozszarpany/zjedzony.
Być może wyrachowane lub olewackie podejście do religii jest spowodowane głęboko zakodowanym “Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” i graczom ciężko “się przestawić”, mimo “zabawowych” okoliczności (no a może właśnie przez nie).
Dzięki takiemu podejściu kościoły w wielu RPG to bardziej działalność handlowo-usługowa niż misyjna. W świątyniach się leczy, usuwa przekleństwa/uroki i dostaje nowe questy. Kapłani stają się sanitariuszami (“healuj mnie, healuj - zostały mi tylko 2 Żw!”), dopalaczami drużyny (“to stajemy w kółko, się modlimy i mamy już to błogosławieństwo ochrony przed złem czy nie, MG weź powiedz ?) albo wyspecjalizowanymi wojownikami (różne dodatki za walkę z nieumarłymi/demonami/innowiercami itd.).
Religia na większości sesji staje się tłem i urozmaiceniem świata - pogromy, wspominane wcześniej stosy i wojny religijne.
Zbrodnie, intrygi, złoto, władza a wszystko to wśród psalmów, masowych modlitw, bicia dzwonów i krzyków palonych heretyków. Te elementy są dobrze znane z naszej rzeczywistości (no może oprócz publicznego palenia - ostatnie odbyło się przeszło 200 lat temu) ale bez większych zgrzytów pasują do wyimaginowanych światów naszych sesji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No mi się zdarzyło raz być w szczególności "wierny wierze" - w L5K gdzie starałem się dobrze żyć z fortunami bo jakoś wydawały mi się bliższe - w szczególności dlatego że poznaliśmy jedną na pierwszej sesji. A może to jest właśnie wątek - w Młotka zawsze grałem wyznawcą Sigmara ale dla mnie każdy człowiek to wyznawca, albo kultysta - nie ma ateisty. No i przykazań starałem się trzymać - pomagałem krasnalom, czciłem boga, modliłem się. Ale kwestia też że grałem kapłanem.
OdpowiedzUsuńAle może "wina" nie jest po stronach graczy, ale że piorun rażący ateistę to zawsze piorun od MG? D&D dla mnie zawsze był systemem, w którym bogowie to takie coś co się przydaje do buffów i moje modły czy ofiary padały tylko tam, gdzie ich brak powodować mógł wyładowania elektryczne.
Niestety jest tylko jedna osoba, która na sesji może wymagać stosowania się do zasad: MG. Więc niech zacznie bogów wprowadzać do sesji jako działające postacie. Inaczej kapłanów traktuje się jako głupców, szaleńców i temu podobnych. W szczególności jeśli Bóg może się objawiać tak jak w mitologii greckiej gdzie bohaterowie spotykają rzeczywiście bogów a nie jest to jakiś Bóg ukryty.
//Ale może "wina" nie jest po stronach graczy, ale że piorun rażący ateistę to zawsze piorun od MG?//
OdpowiedzUsuńAle gracze wciąż mogą wyrażać sugestie "MG, MG on łamie przykazania! Piorunem go!". Tylko gracze mają zwyczaj trzymania się razem i raczej nie kablują na siebie do MG :D
//Niestety jest tylko jedna osoba, która na sesji może wymagać stosowania się do zasad: MG.//
OK, ale ...
Moim zdaniem MG nie może narzucać graczom całego mnóstwa rzeczy, na czele z tym, jak mają odgrywać swoje postacie.
//Więc niech zacznie bogów wprowadzać do sesji jako działające postacie. Inaczej kapłanów traktuje się jako głupców, szaleńców i temu podobnych.//
Brzmi ciekawie. Rozwiniesz w jakieś przykłądy ?
//Brzmi ciekawie. Rozwiniesz w jakieś przykłądy ? //
OdpowiedzUsuńJasne :) Zaczynając od takiego Sigmara, który pojawia się (jako duch, ciało, młot, kometa ) za kapłanem, który mówi o nim.
Lub np. w D&D gdzie bóg może zejść i spotkać graczy. Albo im powiedzieć że ich nienawidzi, albo że im dziękuje.
Albo podczas snu - mogą spotkać wysłańca bogów lub samego boga.
Albo mogą zobaczyć kapłana jak robi całkiem niezłe... czary czy cokolwiek np. druid stawiający na nogi góry, las który odrasta, drzewa które mówią, pioruny które się sieją kiedy on się modli.
Albo np. Bóg który przychodzi do człowieka i mówi mu co mają zrobić. W niektórych światach bogowie są bardziej "przyziemni". Inaczej mówiąc w takich D&D ja nie widzę problemu zejścia na ziemię.
Albo jeszcze inaczej - czy jak postacie graczy się modliły coś się zmieniało?